Wbrew pierwotnym nadziejom wielu Polaków, okupacja niemiecka okazała się jeszcze cięższym jarzmem od carskiej.  Zbliżająca się zima przyniosła dramatyczne pogorszenie sytuacji ludności polskiej. W miastach zniszczonych przez działania wojenne, ogołoconych przez wycofujące się wojska rosyjskie, Niemcy wprowadzali swoje porządki, próbując wydusić z okupowanych terytoriów wszystko co można na potrzeby wojny. Wywozili resztki maszyn i innych dóbr, których nie zdołali zabrać ze sobą Rosjanie. Pragnąc pozyskać Polaków do swoich celów, czyli jako mięso armatnie dla swej armii, uprawiali spektakularną propagandę i tworzyli namiastki polskich instytucji. 15 listopada wyrazili zgodę na otwarcie w Warszawie uniwersytetu i politechniki, zezwalając na prowadzenie wykładów w języku polskim. Władze niemieckie zgodziły się też na polskie samorządy w miastach.  Te pozory wolności, nie mogły jednak przesłonić faktu, że coraz dotkliwiej brakowało chleba i opału, a to zapowiadało, że nadchodząca zima będzie dla wielu mieszkańców ostatnią. Głód i zimno staną się nieodłącznymi prześladowcami Polaków. Wcale nie lepiej mieli ci, których wycofujące się wojska rosyjskie zabrały ze sobą w głąb Imperium. Umierali tysiącami po drogach z głodu, chorób i wyczerpania. W Rosji szacowano wówczas, że tych przymusowych migrantów było około 3 miliony, z czego połowę mogli stanowić Polacy. Naród wyjątkowo boleśnie doświadczony przez kilkanaście miesięcy wojny, kiedy Polacy służący we wrogich armiach, strzelali do siebie nawzajem, był teraz jeszcze bardziej bezlitośnie gnębiony koszmarem wielkiej wojny zaborców.

(Na zdjęciu: Kawaleria niemiecka na ulicach okupowanej Warszawy w 1915 r.)